Usłyszałam ….
– To odpocznij! – wypalił Wiktor, syn mój trojga imion.
Jeśli myślicie, że odpowiedziałam mu coś błyskotliwego, to się mylicie. Uciekłam w bezpieczną ciszę modląc się aktem strzelistym o to, abym jak najszybciej poskładała swój roztrzaskany umysł.
Rany boskie! Jak to, odpocznij? Przecież muszę, powinnam, ba! chcę zrobić jeszcze tyle ważnych rzeczy! Poskładać, wysprzątać, zadzwonić, przesunąć. A zaraz po napisaniu tego tekstu wyciągnąć mięso z zamrażarki.
Czyżby moja reakcja była obroną przed przyznaniem się do tego, że tak naprawdę nie umiem odpoczywać?
Czy, jeśli mam odrobinę czasu potrafię nic/nie/robić? Bez wyrzutów sumienia, bez myślenia o tym, jak wieloma ważnymi rzeczami mogłabym się jeszcze zająć. I o tym, jak dużo ich jest.
Czy to, że jestem cały czas zajęta nie jest próbą ucieczki od czegoś? Od jakiegoś problemu, nieprzepracowanej sprawy? Dlaczego pomimo tego, że padam na twarz uciekam w porządki?
W tym miejscu mózg wysyła niewygodne podpowiedzi. Ponieważ być może taki schemat daje mi poczucie kontroli i ładu? Co prawda nie w życiu jako takim, ale w szafie na pewno!
A to już coś! Może przez to, że ciągle coś robię, komuś w czymś pomagam, zamawiam, dogadzam i dopytuję, czuję się ważna i potrzebna? Czuję, że robię coś czego inni zrobić by nie potrafili, a beze mnie to już na pewno? I jeszcze ta nagroda. ”Jak ty to robisz?” (zaciekawienie moją osobą i podziw). „Pyszny sernik” – docenienie kunsztu cukierniczego. „Gdyby nie ty …” (mile połechtane ego).
Często chwaleni jesteśmy nie za to kim jesteśmy, ale za to co zrobiliśmy. I taki sam filtr nakładamy na siebie.
Wracam myślami do dzieciństwa. Ciągle trzeba było być w ruchu, coś robić. Uczyć się, sprzątać, pomagać. Czasu nie marnować.
Też tak mieliście?
Jednym z powodów, dlaczego tak trudno jest nam odpoczywać są też oczekiwania, które narzucamy sami sobie. Będę najlepszym rodzicem, pracownikiem, partnerem. Będę się rozwijać zawodowo, osiągnę sukces finansowy, schudnę, co weekend upiekę ciasto, a na Wigilię podam 12 potraw, choćbym uszka miała zacząć lepić w kwietniu!
Bo kto, jeśli nie ja?
Umiesz odpoczywać Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku?
P.s. Mięsa z zamrażarki nie wyciągnęłam. Zapomniałam. I kataklizm nie nastąpił. Na obiad zjedliśmy pizzę. A zmrożonemu jak Antarktyda kurczakowi nic będzie, jeśli poleży jeszcze trochę. Mam nadzieję 😉
DM
